23.04.2015

Prolog

                Jak co dzień rano urządzam sobie poranny jogging. Ze słuchawek sączą się typowo latynoskie rytmy – tak bardzo bliskie memu sercu. Jestem skąpo ubrana, ale zupełnie się tym nie przejmuję. Według mnie króciutki top i legginsy to idealny zestaw do biegania. Mijam spieszących się dokądś ludzi. Niektórzy oglądają się za mną, ale nie zwracam na to uwagi. Od dawna liczy się dla mnie opinia jedynie bliskich mi osób. Wkurza mnie fakt, że często ocenia się kogoś przez pryzmat wyglądu, jego powierzchowności… Owszem, teraz jestem śliczną, szczupłą blondynką, ale nie zawsze tak było.
                Niegdyś byłam dość pulchnym dzieckiem, ale kiedy zaczęłam dorastać, zrozumiałam, jak bardzo ważny jest w życiu każdego człowieka sport. Może nawet nie samo uprawianie sportu, ale przede wszystkim aktywny styl życia i prawidłowe odżywianie. Nie myślcie jednak, że przyszło to do mnie ot tak sobie. To byłby chyba jakiś cud!
                Pochodzę z Madrytu. Moja mama była Hiszpanką, a ojciec Brytyjczykiem. Oboje pracowali w… hmm… jakby to nazwać? Najlepszym określeniem będą „typowe korporacje”. Pół roku temu zginęli w wypadku samochodowym.
Jestem jedynaczką. Pewnie myślisz, że w takim razie muszę być rozpieszczona. Nie do końca. Duża rodzina, wiele dzieci (mam na myśli kuzynostwo)… No i rodzice, którzy dużo pracują. To wszystko sprawia, że człowiek szybko się usamodzielnia.
                No dobra, ale odeszłam trochę od tematu. Miłość do ruchu zaszczepił we mnie mój najukochańszy na świecie wujek David – brat mojego taty. Wujcio był piłkarzem – był, bo teraz jest już na sportowej emeryturze, że tak to określę. No wiecie, w końcu ma już 39 lat. David przeprowadził się z Anglii do Madrytu w 2003 roku, kiedy miałam 10 lat. Przyjechał razem z ciocią Victorią oraz moimi dwoma kuzynami – Brooklynem i malutkim Romeem. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Jako że moi rodzice dużo pracowali, zajmowała się mną ciocia, którą szybko pokochałam. Można rzec, że po części to właśnie ona mnie wychowała. Zawsze była kochana, serdeczna, pomocna. Z biegiem lat stałyśmy się przyjaciółkami. Wiedziałam, że zawsze mogłam na nią liczyć.
Tak więc żyjąc z rodziną sportowca, przekonałam się do aktywności. Nie bezcelowe były też „wykłady” wuja. Zachęcał, ale nigdy na nic nie naciskał. Niestety po czterech latach kontraktu z Realem Madryt, Beckhamowie przenieśli się do USA. Mimo dzielących nas kilometrów, nie zaniechaliśmy kontaktu. Wręcz przeciwnie. Byłam dla nich jak córka. I zapomniałam wspomnieć, że przybył mi nowy kuzyn – w 2005 roku urodził się Cruz.
                Cały czas starałam się dobrze uczyć, żeby tylko móc wyjechać w odwiedziny do cioci. Była dla mnie bardzo ważna. Traktowałam ją poniekąd jako wzorzec osobowy. Jeździłam na liczne kursy, które oni mi zawsze opłacali – chcieli dla mnie jak najlepiej, dbali o wykształcenie. Nie to co moi właśni rodziciele. Miałam nawet epizod z 2-letnią nauką w zagranicznej szkole, ale koniec końców wróciłam do stolicy Hiszpanii, gdzie dokończyłam moją edukację.
                W między czasie wiele się działo. Na przykład Vic wystąpiła na Olimpiadzie w Londynie – oczywiście widziałam to na żywo, na dobre rozpoczęła swoją karierę projektancką, otworzyła kilka butików, a także urodziła upragnioną córeczkę. A dla mnie ogromnym zaszczytem było, że poprosili mnie, abym była jej matką chrzestną. Nie mogłam odmówić ani im, ani słodkiej Harper.
                Każdą wolną chwilę spędzałam tam, gdzie akurat stacjonowali Beckhamowie. A uwierzcie mi, że było to wiele miejsc. Byłam też na kilku meczach wujka. Zawsze mu dzielnie kibicowałam. Zdobyłam dzięki nim duże doświadczenie. Nauczyli mnie też pracy, bo przecież nic w życiu nie jest za darmo. Poznałam wiele ciekawych osobistości, ale o tym może kiedy indziej…
                Dwa miesiące temu uzyskałam tytuł magistra architektury. Dekoracja wnętrz także była moją pasją już od najmłodszych lat. Ziarenko zasadziła w mojej duszy Vicky. Ale czego się spodziewać po projektantce?

                Skoro pochodzę z Madrytu, to pewnie pomyślisz, że muszę być madridistką. Nic bardziej mylnego. Niby nie mam nic do Królewskich – w końcu to poniekąd dzięki nim mam taki świetny kontakt z Davidem i Victorią, ale to nie jest drużyna, dla której mam miejsce w moim sercu. Może to i nie jest normalne, lecz ten pompujący krew organ w moim wypadku pokryty jest bordowo-granatowymi barwami. Culé, której wujek to były gracz Realu Madryt? A jednak możliwe!




CZYTASZ = KOMENTUJESZ

***

Witam wszystkich na moim nowym, trzecim już, blogu.
Dla dopełnienia formalności napiszę,
że oficjalny tytuł tej historii to:
"Corazón azulgrana, sueños blancos".
Zapewne większość z Was wie,
co miałam na myśli wymyślając taką właśnie nazwę,
toteż nie będę jej tłumaczyć. ;)
Pierwszy post miał się pojawić
najwcześniej pod koniec maja,
ale nie mogłam się powstrzymać i dodałam już dziś. :D
Mam nadzieję, że kogoś zaciekawiłam
i będziecie tutaj zaglądać.
Pomysł na to opowiadanie zrodził się w sumie dosyć przypadkowo
i początkowo miało ono wyglądać zupełnie inaczej.
Ale w praniu wyszło, jak wyszło. :p
No to nie przedłużając,
chciałabym jeszcze zaprosić na moje pozostałe blogi:
Jakby ktoś miał jakieś pytania,
to klikamy w pole wiadomości, 
które powinno się pojawić po prawej stronie. ;)
Buziaki ;*

13 komentarzy:

  1. Boski *-* Genialny *-* szeroki uśmiech zagościł na moim pyszczku z racji, że będę mogła czytać kolejne cudowne opowiadanie twojego autorstwa ^.^ <3 Zapowiada się baaaaaardzo ciekawie (chociaż twoje opowidania są zawsze ciekawe i genialne *-*) :D ;** Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału <333/neyforever18

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało i mam nadzieję, że cała historia przypadnie Ci do gustu <3

      Usuń
  2. Kochana kolejne wspaniałe opowiadanie się szykuje. Już zacieram rączki na samą myśl kto będzie głównym bohaterem bo to będzie prawdziwy szok zapewne dla niektórych osób. ;D
    Czekam na pierwszy rozdział i życzę Ci wielu pięknych komentarzy oraz stałych czytelniczek. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szok to będzie z pewnością ;) Ale myślę, że nie będzie tak źle ;*

      Usuń
  3. A kto będzie głównym bohaterem ? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główną bohaterką będzie Catalina Beckham Martinez. ;) A mężczyzną? Niespodzianka ;) Według niektórych dużo się będzie działo w sferze uczuciowej Cat. :)

      Usuń
  4. No już sam prolog wciąga, a co to będzie jak rozdziały się pojawią ? ;3 Nie mogę się doczekać <3
    A co do głównego bohatera to Ronaldo ? xd Albo inny gracz Realu xd Takie mam przeczucie, no ale wszystko się okaże ;3 Czekam na 1 :* /Zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, i co ja mam Ci teraz napisać? Ehhh... Nie chcę psuć niespodzianki... :/ Ale mogę zdradzić jedno - Catalina dobrze się zna z kilkoma piłkarzami, grającymi w jej rodzinnym mieście. ;) Nie chcę tak od razu nic zdradzać, bo ja sama do końca nie wiedziałam, kto okaże się tym szczęśliwcem, hehe. Buźka ;*

      Usuń
  5. Ah czekam czekam na dalsze ble ble ble... mimo ze masz juz swoja koncepcje na to opo. Mam nadzieje ze bedzie to cos innego od wszystkich i bardziej zwykle zycie a nie takie ze wszystko na tacy podane i malo podobne do realnych realiow :)xD ai i tak bede czytac to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się was jakoś zaciekawić ;-) A wg mnie historia jak najbardziej realna ze względu na znajomości głównej bohaterki :-)

      Usuń
  6. Moze jestem jakaś zacofana ale nieznm glowmej bohaterki too ktos realny? Sorry za bledy ale tak to wina pisania na tel xD;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główna bohaterka, czyli Cat, to stuprocentowy wytwór mojej wyobraźni ;-)

      Usuń
  7. Powiedz mi jak to jest możliwe, że ja przegapilam to opo? Kurde no, co to to nie idę czytać haha :D swoją drogą super prolog ;* pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń