- I pamiętaj, - zaczęłam, kiedy
podszedł już do drzwi – masz być spokojny, opanowany i nie odwalić niczego.
Zero agresji. – przeliterowałam ostatnie zdanie – Albo już nigdy nie wrócę do
stolicy.
- Czyli co? Mam być potulnym
barankiem i nie faulować, ani nie pyskować, tak? – pokiwałam głową na potwierdzenie
– Ale chcę buziaka, Skarbie – posłusznie pocałowałam go w policzek.
- A spróbuj mi tylko strzelić
bramkę, to więcej mnie nie zobaczysz – zmrużyłam oczy, chcąc wyglądać poważniej.
- Skarbie, ja cię znajdę nawet
na końcu świata – przysunął mnie do siebie bliżej i musnął moje usta.
- No, Aveiro, nie zapędzaj się.
A teraz idź się szykować na mecz – wypchnęłam go na korytarz.
***
Początek meczu był świetny. Już w czwartej minucie
Neymar Jr strzelił gola. Niestety w 34. minucie Piqué zagrał ręką, będąc w polu
karnym. Oznaczało to jedno – rzut karny dla Królewskich. Złapałam się za głowę,
widząc, że do piłki podszedł Cristiano. Wystarczyło jedno spojrzenie.
Wiedziałam, że pozostawi Claudio bez szans. Schowałam głowę w dłoniach, kiedy
kibice w białych koszulkach podskakiwali jak szaleni. Pogrążyłam się we
własnych myślach.
- Cat? – szturchnął mnie Romeo
– Jest przerwa. Idziemy po coś do picia? – zapytał z nadzieją. Popatrzyłam na
chłopca i blado się uśmiechnęłam. Pokiwałam głową i poszliśmy w stronę baru – Catalina?
- Nom?
- A zrobimy sobie zdjęcie? – wyszczerzył
się, a mi od razu poprawił się humor.
- Madridista i culé na jednym
zdjęciu? Kusząca propozycja. Ale pod jednym warunkiem. – powiedziałam,
wyciągając z kieszeni komórkę – Przytulisz mnie, mój ty Romeo.
Chłopak w klubowej koszulce Realu natychmiast mnie
objął, a ja cyknęłam nam fotkę. Przed barem stała dość długa kolejka. Młody
niecierpliwił się, nie chcąc spóźnić się na drugą połowę. Na niewiele zdawały
się moje słowa, więc po prostu go przytuliłam. Chyba trochę pomogło, ale kiedy
barman powiedział, że na kawę trzeba będzie poczekać… Widząc minę kuzyna,
kazałam mu zabrać zimne napoje dla braci i wracać na trybuny. Powiedziałam, że
zaraz do nich dołączę. Niechętnie, bo niechętnie, ale zgodził się.
- Madridista i culé. To się nie
zdarza często – usłyszałam głos za plecami, więc się odwróciłam. Przede mną
stał wysoki mulat z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cóż poradzić? Nie dałam rady
przekonać go do naszych barw. – uśmiechnęłam się promiennie – Ma sentyment do
Realu… - westchnęłam.
- Jak podoba się mecz? –
przyglądał mi się dokładnie, a ja byłam pewna, że już gdzieś wcześniej
widziałam te oczy. No tak! To był ten facet, który wpadł na mnie na koncercie!
Nie wierzyłam w to, że wtedy go nie rozpoznałam!
- Do karnego było w porządku. –
wzruszyłam ramionami – Przykro mi, że nie grasz.
- To ty wiesz, że ja… No tak –
pokazał na koszulkę.
- Nie martw się. Twój debiut w
El Clásico jeszcze nadejdzie – mrugnęłam do niego okiem.
- Ta, ciekawe kiedy.
- W takich meczach najlepiej
debiutuje się na własnym stadionie. Santiago Bernabéu nie jest od tego. Muszę
już lecieć. Zizou mnie zabije, że mu kawy nie przyniosłam – zaśmiałam się,
zabierając ze sobą kubki z kofeiną.
- Poczekaj, dowiem się chociaż,
jak masz na imię? – zawołał za mną.
- Catalina! – odkrzyknęłam i
zniknęłam mu w tłumie.
***
W drodze powrotnej David i Romeo cieszyli się jak
głupki. Ja, Brooklyn i Cruz mieliśmy nieco smutniejsze miny. Dlaczego? Bo mecz
skończył się 3:1 dla Madrytu! Widząc smutek w oczach najmłodszego z rodziny
Bekham, uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco i powiedziałam:
- Następne El Clásico będzie
nasze. – poczochrałam mu włosy – A z Ronaldo to ja sobie porozmawiam – dodałam
poważnie.
- Ej! Tak nie można! – obruszył
się średni z braci.
- A o co się założysz? –
pokazałam mu język.
- On i tak cię nie posłucha.
- Nie byłbym tego taki pewny, Młody
– zaśmiał się pierworodny Davida.
- Ciekawe czemu – naburmuszył
się.
- Bo widzę, jak on patrzy na
naszą siostrzyczkę – zachichotał, bo dostał ode mnie kuksańca.
***
Wyszedł trochę krótszy niż zamierzałam, ale myślę, że nie jest źle. ;)
Czekam na Wasze opinie. ;*
Może i krótki, ale ciekawy ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! ;*/Zuza
Dziękuję ;*
UsuńHaha szalona ❤❤
OdpowiedzUsuńJak nie jak tak ;)
UsuńWszystko ok czekam na wiecej
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńŚwietny rozdział tylko ta wygrana Realu ;D haha
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ;**
Dzięki ;* No cóż, w tym opowiadaniu wyniki meczów są autentyczne, więc nie mogłam postąpić inaczej ;)
UsuńAaaaaa ! Doczekałam się ! :D Wreszcie...
OdpowiedzUsuńteraz tak...
1) krótki, ale wybaczam ;* haha
2) wygrana Realu mnie zmartwiła, o wiele...wiele bardziej wolę (chociażby) ostatnie Gran Derbi, ale rozumiem :P
3) noo najważniejsze... NAJLEPSZE OPOWIADANIE NA BLOGSPOCIE !
Czekam na nexta <3
amystory
Spokojnie, ostatni klasyk też będzie. ;-) Wszystkie mecze, które się pojawią w tym opo, są wzięte z życia. I kilka innych sytuacji też, ale o tym kiedy indziej. :-D DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ ;************ <3
UsuńPrzepraszam za nieobecność, ale nie miałam czasu ;/ rozdział = cudo ;* czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję, kochana ;*
Usuń