15.07.2015

11

                Na dół udaliśmy się całą czwórką. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Powiedziałam nowym znajomym o tym, że mieszkam już w Barcelonie. Zdradziłam też tajemnicę, jaką był mój zawód. To akurat bardzo ucieszyło Roccuzzo, bo okazało się, iż państwo Messi budują dom i przydałaby im się fachowa pomoc. Nie myśląc wiele, podałam brunetce swoje namiary i zapewniłam o chęci do współpracy.
Kiedy dotarliśmy do szklanych drzwi prowadzących na zewnątrz, musieliśmy się rozstać i wsiąść do uprzednio „zaklepanych” pojazdów. Musiałam przyznać, że nie odczuwałam żadnej tremy, ani nic w tym stylu. W duchu dziękowałam Victorii, że zabierała mnie ze sobą na wszystkie pokazy mody, otwarcia i różnego rodzaju eventy. Przydało się. Jednak błysk fleszy na początku nieco mnie oślepił. Zamrugałam kilka razy i kroczyłam przy Portugalczyku, który rozdawał fanom autografy. Chociaż byłam pewna, że nie tylko swoim fanom. Każdy, kto już tu był, chciał mieć sygnatury wszystkich piłkarzy. W końcu przyjeżdżali tutaj ci najlepsi z najlepszych. Po jakichś dziesięciu minutach, Cristiano zakończył żmudną pracę, podszedł do mnie, uśmiechnął się uroczo, złapał za rękę i poprowadził wzdłuż tak zwanej ścianki. Przystanęliśmy na chwilę, żeby ludzie mogli nas sfotografować. Poczułam dłoń Portugalczyka na swoim biodrze, a na moje usta wkradł się szeroki uśmiech. Po chwili pozowania udaliśmy się do środka. Zajęliśmy przynależne nam miejsca – z samego przodu, tuż obok Lionela i Antonelli. Ucieszyłam się, bo ich towarzystwo bardzo mi odpowiadało.
                Zaczęła się gala, a potem wręczano kolejne statuetki. Zaprezentowano między innymi najlepszą jedenastkę roku 2014, na którą składali się: Manuel Neuer, Sergio Ramos, David Luiz, Thiago Silva, Philipp Lahm, Andrés Iniesta, Toni Kroos, Ángel Di María, Arjen Robben, Lionel Messi oraz Cristiano Ronaldo. Jakież było zdziwienie obrońcy Królewskich, kiedy dojrzał mnie przed sceną. Widziałam, jak szturchnął kolegę z drużyny i o coś go pytał, ale ten tylko się uśmiechnął i ruszył w moją stronę. Jedną z bardziej prestiżowych nagród była nagroda Puskása za najpiękniejszego gola, a jej laureatem został James Rodríguez, który również był zaskoczony moją obecnością. No czy oni wszyscy się zmówili, czy jak?! Przecież ja tylko towarzyszyłam przyjacielowi na gali…
                Jednak najważniejsza można by rzec nagroda tego wieczora została przyznana na końcu. Taka wisienka na torcie. Widziałam, że mimo wszystko brunet nieco się denerwował. Zwłaszcza, że na sali był też Junior. Na jakieś pół godziny przed ceremonią przyjechał do Zurychu z babcią. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco do reprezentanta Portugalii i pogładziłam go po udzie. Rozluźnił się nieco i złapał mnie za dłoń. Dobrze wiedział, że gdyby to ode mnie zależało, nagrodę otrzymałby Argentyńczyk, ale najwidoczniej sama moja obecność dodawała mu otuchy.
                Kiedy otwierano kopertę z wynikiem, większość zebranych na sali wstrzymała oddech. Miało się okazać, który z piłkarzy zostanie uhonorowany przez FIFĘ.
- A Złotą Piłkę 2014 otrzymuje… - tik, tak, tik, tak – Cristiano Ronaldo!
                Brunet natychmiast poderwał się z miejsca, a ja razem z nim. Przytuliłam go mocno i cmoknęłam w policzek. Nie mogłam sobie pozwolić na nic więcej, bo zewsząd otaczały nas kamery i fotoreporterzy. Poprawiłam mu muszkę i powiedziałam na ucho:
- Tylko, Cris, błagam cię. Nie zrób niczego głupiego! Nie mam zamiaru się za ciebie wstydzić.
- Spokojnie, Skarbie. Gdzie Cristianito? – szukał wzrokiem synka.
- Czeka już na ciebie na scenie. – zaśmiałam się i wypchnęłam go w stronę podestu – Przykro mi. – zwróciłam się do Messiego – Dla mnie i tak zawsze będziesz królem. – puściłam mu oczko – A twoja żona jest prześliczną królową.
- Nie no, ja to chyba muszę nagrać, bo chłopcy z drużyny za nic w świecie mi nie uwierzą – chichotał.
- Mogę do was wpaść po marcowym El Clásico i wszystko potwierdzić. – uśmiechnęłam się, ale po chwili, na mojej twarzy zagościł grymas. CR7 odebrał nagrodę i po uściskaniu małego… zaryczał jak lew! Nie wierzyłam własnym oczom i uszom – A ja go tak prosiłam…
- Spokojnie. – poklepał mnie po ramieniu Leo – Nie byłby sobą, gdyby czegoś nie odwalił. Cieszy się z nagrody. To normalne.
- No nie wiem. Ty jakoś potrafiłeś się zachować, a on? – jęknęłam – Szkoda gadać.
                Reszta gali minęła już spokojniej. Cris wrócił ze Złotą Piłką i oczywiście nie mogło obejść się bez pamiątkowego zdjęcia. Cóż, przynajmniej mogłam się pochwalić tym, że miałam z nią zdjęcie. Poszliśmy jeszcze na krótkie after party razem z pozostałymi piłkarzami i ich partnerkami. Jak ja dawno nie widziałam Pilar! Rubio naprawdę wyładniała. W ślicznej granatowej kiecce z rozcięciem wyglądała jak milion dolarów. Długo rozmawiałyśmy, bo miałyśmy co nieco do nadrobienia… Pożegnałam się jeszcze z argentyńską parą, ponieważ oni od razu wracali do Barcelony. Z kolei ja i Cristiano mieliśmy nocować w hotelu, a polecieć dopiero rano. Mama Portugalczyka zaraz po wręczeniu nagród zabrała do pokoju wnuka, a nam kazała się dobrze bawić.

***
                Zmęczona ilością zdjęć, paparazzich, dziennikarzy i szumem wokół nas, ledwo weszłam do pokoju i nawet nie zapalając światła, zrzuciłam ze stóp szpilki marki GIANVITO ROSSI i wyszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i zamknęłam oczy. Pozwoliłam, żeby wiatr otulił moją twarz. Usłyszałam odgłos stawianej na toaletce nagrody, a już po chwili na moich ramionach zagościła czarna marynarka, przesiąknięta perfumami Ronaldo. Wzięłam głęboki wdech i próbowałam się jakoś uspokoić, zapomnieć o tym wieczorze, ale gdy piłkarz przytulił się do mnie od tyłu, natychmiast się od niego odsunęłam.
- O co chodzi? – zapytał zdziwiony moim zachowaniem – Coś się stało? Zrobiłem coś?
- I ty się jeszcze pytasz? – prychnęłam i postanowiłam odwrócić się w jego stronę. Popatrzyłam na niego z wyrzutem – Ja cię tak prosiłam, żebyś nie zrobił z siebie idioty. A ty co? A ty jak zwykle miałeś to w dupie.
- Ej, Skarbie. Daj spokój. Przecież to nic takiego – chciał mnie przytulić, ale mu na to nie pozwoliłam.
- Nic takiego?! – nie wierzyłam – Wydarłeś się jak jakiś lew czy coś! Ogarnij się, Cristiano! Nie jesteś już dzieckiem. Jesteś ojcem! Odrobina rozwagi, spokoju by ci nie zaszkodziła. Mógłbyś czasami pomyśleć – ponownie odwróciłam się ku widokowi na park.
- Ale taki już jestem i nic na to nie poradzę! – wiedziałam, że zacisnął pięści – A skoro ty nie możesz się z tym pogodzić, to może w ogóle nie powinno cię tutaj być – wyrzucił z siebie. Auć. Zabolało. Czułam łzy pod powiekami. Pociągnęłam niemal niesłyszalnie nosem.
- Masz rację, Cristiano. Nie powinno mnie tu być. – wyszeptałam – To nie moje miejsce. I zaraz to naprawię – ruszyłam w stronę torby podróżnej, ale nagle poczułam jak ktoś mnie od niej odsuwał. Wtulił się w moje włosy i mocno do siebie przycisnął.
- Przepraszam. – powiedział, odwracając mnie do siebie – Nie chciałem tego powiedzieć. Ja po prostu chciałbym, żebyś nie zwracała uwagi na to, co się tutaj dzieje, tylko żebyś się razem ze mną cieszyła. Chociaż wiem, że według ciebie nie zasługuję na tę nagrodę…
- Gratuluję – popatrzyłam mu prosto w oczy i pogładziłam jego dokładnie ogolony policzek. Nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje wargi, by po chwili całować je z coraz to większą namiętnością. Nim się obejrzałam, moja piękna sukienka leżała na podłodze, tak samo zresztą jak garnitur piłkarza. Delikatnie położył mnie na łóżku i pozbył się mojej bielizny. Zawisł nade mną i oparł się na łokciu. Przyglądał mi się uważnie. Opuszkami palców lewej dłoni przemierzał całe moje ciało. Od szyli, poprzez obojczyki, piersi, ręce, na chwilę dłużej zatrzymując się przy moich tatuażach. Zupełnie tak, jakby chciał dokładnie zapamiętać każdy nawet najmniejszy skrawek mojej skóry. Gdy dotarł do sentencji na biodrze, uśmiechnął się sam do siebie.
- Ty ich naprawdę kochasz – stwierdził, a potem pocałował mnie w miejsce, na którym znajdował się napis. Zadziwił mnie tym. Zawodnik Los Blancos, który całuje biodro z widniejącym na nim fragmentem hymnu FC Barcelony? Nie do wiary. Jest chyba tylko taki jeden na świecie. I nazywa się Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro. Zdobywca Złotej Piłki 2014, który właśnie mnie całuje…
                Po licznych uniesieniach, opadliśmy wspólnie na posłanie. Oparłam głowę o klatkę piersiową Portugalczyka i wtuliłam się w niego. Zaczął mnie delikatnie gładzić po plecach. Nie wiedziałam dlaczego, ale po prostu uwielbiałam znajdować się w jego silnych ramionach. Czułam się wtedy tak…bezpiecznie? Tak, to chyba dobre określenie. Wiedziałam, że on nie dałby mi zrobić krzywdy. Poniekąd byłam dla niego ważna. Tak samo jak on był ważny dla mnie.
- Cat? – przerwał nagle ciszę, wpatrując się w sufit.
- Tak? – pogłaskałam go po torsie.
- Czemu nie jesteś już z Jackiem? – popatrzył na mnie delikatnie. Wiedziałam, że mogłam po prostu milczeć, a on by zrozumiał, ale poczułam, że mogę się przed nim otworzyć.
- Zdradzał mnie. – starałam utrzymać nerwy na wodzy i się przypadkiem nie rozpłakać – Powiedział, że to moja wina, bo nie chciałam codziennie chodzić z nim do łóżka. – westchnęłam – A jak powiedziałam mu, że to koniec, to nazwał mnie dziwką i uderzył – poczułam jak wszystkie mięśnie w ciele bruneta napięły się, a dłonie zacisnęły w pięści.
- Daj mi adres tego chuja. Zabiję go! – krzyknął zdenerwowany.
- Cristiano, spokojnie. Nie warto – gładziłam go po brzuchu, żeby się choć trochę uspokoił.
- Nikt nie będzie cię tak traktował!
- Ej, popatrz na mnie. – uśmiechnęłam się – I co? Wyskoczysz teraz z łóżka i zostawisz mnie samą, żeby mu przywalić? – zrobiłam smutną minkę, a on odetchnął głęboko i mnie ponownie przytulił.
- Nigdy cię nie zostawię. – złączył nasze usta w długim pocałunku – Ale nie rozumiem jednego… - podrapał się po głowie – Przecież ty lubisz... No wiesz… - dałabym głowę, że się zarumienił.
- Ale z nim to co innego… On był taki… Brutalny. Nigdy nie zważał na moje odczucia. Z tobą jest zupełnie inaczej. – kontynuowałam, widząc skonsternowaną minę mojego towarzysza – Ty robisz to tak delikatnie. Jakbyś bał się mnie uszkodzić. Jesteś czuły. Nie robisz tego jak z dziwką. – ściągnęłam brwi, przypominając sobie bolesne momenty mojego związku z Hiszpanem. Zauważyłam, że na twarzy Aveiro zagościł szeroki uśmiech. Walnęłam go poduszką w głowę – Nie śmiej się.
- Ja się nie śmieję, Skarbie, tylko się uśmiecham. To bardzo miłe, co powiedziałaś – zawisł nade mną.

- To nie miało być miłe. – obruszyłam się – To było prawdziwe – musnęłam jego usta.



***
Cóż mogę napisać?
Martwi mnie mała ilość komentarzy, ale chyba muszę to jakoś przeboleć.
No nic. Dodaję kolejny rozdział.
Nie mam pojęcia, czy pojawi się następny jeszcze przed moim wyjazdem.
Obawiam się, że nie, ale pożyjemy, zobaczymy.
Buźka <3

6 komentarzy:

  1. Świetny :* czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oi, oi, oi. Cudeńko. Naprawdę dziękuję za urozmaicenie dzisiejszego dnia. <3
    Co do komentarzy.. Rozumiem twój ból. Większość tylko czyta i nawet nie pozostawi po sobie chociażby głupiej kropki.. Cóż musimy z tym żyć.
    Liczę jednak, że kolejny rozdział pojawi się przed wyjazdem.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No mega ;) Cristiano taki dobry człowiek xd szok :) czekamy na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski <3 Proszę szybciutko o następny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah przez ciebie nawet polubiłam Ronaldo hah co ty ze mną robisz haha :**
    Rozdział cudowny ! <3
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Meeeeega ;* zapraszam do siebie :**

    OdpowiedzUsuń