30.07.2015

13

                Cały wieczór spędziłam z Królewskimi. Oczywiście nie ze wszystkimi, ale z częścią. Z całą drużyną nie wytrzymałabym chyba nerwowo. Poszliśmy razem do baru na piwo. Był Cristiano, Pepe, Iker, Sergio, Marcelo, Karim, James, Sami, Álvaro, Carvajal, nowy nabytek czyli Lucas Silva, no i ja. Panom jakoś nie przeszkadzało, że byłam jedyną kobietą w tym towarzystwie. Uznawali mnie za swoją, ponieważ nie raz byłam naocznym świadkiem ich ekscesów, a mimo wszystko nie odwróciłam się od nich, a wręcz przeciwnie – wielokrotnie ratowałam im te ich królewskie tyłki. A bo to mało razy coś odwalili i musiałam po nich jechać? Mało razy spili się tak, że musiałam ich u siebie przenocować i kryć przed ich partnerkami? Jak urodził się Martin, oczywiście musieli zrobić pępkowe. Napili się w trzy dupy. No ale ok. W końcu to pierworodny kapitana przyszedł na świat. Normalni faceci poszliby po imprezie do domów albo zasnęli wszyscy tam, gdzie spożywali alkohol. Ale nie zawodnicy Los Blancos. Wtedy wszyscy jak jeden mąż wsiedli w samolot i przylecieli do mnie do Londynu! Rozumiecie to?! Ja sobie smacznie śpię, aż tu ktoś nagle rzuca patykiem w okno. Wstaję, wychylam się i co widzę? Naprutych, uśmiechniętych jak nigdy piłkarzy, którzy krzyczą, żebym ich zaprowadziła pod Buckingham Palace, bo chcą poznać królową! Na całe szczęście Cruz i Romeo zostali na noc u kolegów, a Vicky była na jakimś pokazie w Mediolanie, więc szybko zgarnęłam nietrzeźwych mężczyzn do domu Beckhamów i próbowałam ich uśpić. Zrobili jednak taki hałas, że David i Brooklyn się obudzili. No nie powiem. Młody miał niezły ubaw, ale jego ojciec już taki zadowolony nie był. Ale z drugiej strony, który facet by się cieszył, gdyby Pepe wyznał mu miłość od pierwszego wejrzenia? Chyba żaden. A już na pewno nie mój wujek. Koniec końców, imprezowicze obudzili się nazajutrz w innym państwie, na wyspach i zupełnie nie wiedzieli jakim cudem. Myślałam, że ich tam pozabijam. Przestraszony całą sytuacją Casillas dzwonił aż do Carbonero. Dziewczyna sama była wściekła na bramkarza, że zamiast być z nią i ich synkiem, błąkał się gdzieś po Europie, ale uspokoiła mnie i obiecała, że gdy tylko wyjdzie ze szpitala, to da mi znać, ja przyjadę do Madrytu i razem damy im wszystkim nieźle popalić. Biedni chłopcy nie mieli życia, bo dodatkowo José podłapał nasz pomysł i pomagał nam, a to w nagrodę za to, uwaga, uwaga… że go ze sobą nie zabrali! Ja chyba nigdy nie zrozumiem facetów związanych z Realem. Oni byli pokręceni, delikatnie mówiąc.
                Siedziałam tak zamyślona, trzymając w dłoni kufel bursztynowego trunku, kiedy poczułam, że ktoś pukał mnie w czoło. Ramos!
- Halo, ziemia do Hiszpanko-angielki, która kocha  Barçę, ale siedzi z piłkarzami Realu Madryt! – machał mi przed oczami wielką dłonią.
- Czego, Ramos? – warknęłam, biorąc łyk.
- Mówiłem właśnie, że robię w niedzielę imprezę i że jesteście wszyscy zaproszeni. Tak po meczu z Getafe. Będziemy świętować zwycięstwo. – wyszczerzył się – Przyjdziesz, prawda?
- No nie wiem, nie wiem – chichotałam, a on momentalnie posmutniał.
- Nie zrobisz mi tego! – pisnął – Musisz przyjść! Jak nie przyjdziesz, to…to… - jąkał się – Mam! – pacnął się w czoło. Cóż, ktoś to w końcu musiał zrobić – Jak nie przyjdziesz dobrowolnie, to cię porwiemy! – zakrztusiłam się – Chłopaki, pomożecie? - a oni zgodnie pokiwali głowami, co mnie nieźle zdziwiło.
- Aveiro? – popatrzyłam na niego uważnie – Nie pomożesz przyszłej żonie? – zatrzepotałam rzęsami.
- Ale… Stawiasz mnie między młotem a kowadłem. – był zdezorientowany, zupełnie nie wiedząc, co ma zrobić - Po prostu chodźmy na tę imprezę i już – niemalże błagał.
- Ok, ok. Przyjdziemy – stuknęłam się kuflem z Ramosem.
- Jej! – cieszył się jak małe dziecko.

***
                Domówka u Sergio zbliżała się wielkimi krokami, więc po odprężającej kąpieli wzięłam się do roboty. Włosy ułożyłam w niedbałego niskiego koczka z warkoczem, na oku zrobiłam grubą kreskę eyelinerem, popsikałam się dokładnie perfumami i poszłam do garderoby, żeby się ubrać. Padło na kolorową mini od VERSACE. Postanowiłam prawie całkowicie zrezygnować z biżuterii. Wzięłam tylko maleńkie kolczyki i mój pierścionek.
                Punkt 19:00 do moich drzwi zapukał Portugalczyk. Szeroko uśmiechnął się na mój widok, ale to dopiero po chwili, bo na początku wyglądał, jakby mu zaraz oczy z orbit miały wyjść. Wystawił w moją stronę ramię, które od razu pochwyciłam. Wsiedliśmy do jednego z jego licznych aut i udaliśmy się w kierunku miejsca zamieszkania hiszpańskiego obrońcy oraz Pilar.
                Po dotarciu przywitały nas gwizdy. No tak, przecież przyjechaliśmy razem, więc coś musiało być na rzeczy. Pokazałam piłkarzom środkowy palec i bez ogródek podeszłam do panny Rubio. Uściskałam ją mocno i zaciągnęłam w stronę barku. Rodríguez nie pił i bawił się w barmana. Tym lepiej dla mnie. Zamówiłam martini, które już po chwili pochłonęłam. Wskazałam na naczynie w geście „jeszcze raz to samo”. Nie żeby coś, ale po prostu czasem denerwowało mnie zachowanie chłopaków. Na całe szczęście się uspokoili i darowali sobie wszelkie aluzje.
                Wirowałam w tańcu razem z Sarą, której, nawiasem mówiąc, dawno nie widziałam. Trwałoby to w najlepsze, gdyby nie odbił mnie Lucas. Był w świetnym humorze, co od razu udzieliło się również mnie. Kiedy po szaleńczych piruetach postanowiliśmy nieco ochłonąć, chłopak objął mnie w talii, a jego ręka zaczęła się zniżać. Szczerze powiedziawszy, nie przeszkadzało mi to, bo w towarzystwie tych świrusów, nie takie rzeczy miały miejsce. Na nieszczęście mojego towarzysza, dojrzeli nas Cristiano i Benzema. Silva nadal się do mnie rozbrajająco uśmiechał, więc odwdzięczałam mu się tym samym. Niestety Portugalczyk nie był już taki zadowolony, kiedy dojrzał, gdzie znajdowała się dłoń nowego kolegi z drużyny. Widziałam w jego oczach iskierki furii, więc podeszłam do Karima i szepnęłam mu na ucho:
- Dopilnuj, żeby ten idiota czegoś nie zbroił, a ja idę do dziewczyn – cmoknęłam go w policzek i się ulotniłam. Miałam już dosyć takich sytuacji jak ta. Ronaldo mordował wzrokiem każdego faceta, który zbliżył się do mnie na odległość mniejszą niż metr. To jakaś paranoja! No ludzie, przecież my nawet parą nie byliśmy!
                Dalszą część wieczoru spędziłam z Carbonero i Rubio. Uwielbiałam te dwie kobiety. Jednak troszkę przesadziłam z alkoholem i chyba tańczyłam na stole. Tak, zdecydowanie. Potem dołączył do mnie Sergio i Lucas. Kiedy zeskoczyłam z blatu, najnowszy z zawodników wziął mnie na ręce i zaniósł do wskazanej przez gospodarza sypialni. Rzucił mnie na łóżko, a sam zajął miejsce obok mnie. Zaśmiałam się, gdy mnie objął.
- Hej, robaczki, nie przeszkadzajcie sobie. Ja się tu tylko prześpię – mruczał Benzema, usiłując ściągnąć spodnie. Całe szczęście nie udało mu się to, ponieważ potknął się i runął jak długi na posłanie. I tak oto zasnęłam pomiędzy dwoma piłkarzami Realu Madryt.


***
Bon dia!
No, Robaczki moje, wracam po urlopowej przerwie!
I mamy kolejny rozdział. Jak się podoba?
Piszcie, co sądzicie.
Przepraszam, że nie komentowałam przez ten czas Waszych opowiadań,
ale dzisiaj zaczynam wszystko nadrabiać i z pewnością skomentuję ;)
Pokażcie, że tu ze mną jesteście!!
Buziaki <3

5 komentarzy:

  1. Niby jakoś długo Cię nie było, ale bardzoooo brakowało mi rozdziałów ;3
    Ten jest świetny! <3
    Uhuhuh, Cris taki zazdrosny :D No i dobrze XD
    Czekam na kolejny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie było mnie troszkę, ale to tak szybko zleciało... Ale nie ukrywam, że mi Was brakowało ;* Oj, kochana, on dopiero będzie zazdrosny. A jak wiemy, zazdrość nie jest dobrym doradcą... ;)

      Usuń
  2. O matko! Już czuje jaki Cristiano będzie zadowolony kiedy się dowie między nim spała jego przyszła żona. ;D HA! Aż sam uśmiech mi się na usta wkrada.. Jestem chora. Zdecydowanie.
    Brakowało mi twoich rozdziałów nawet nie wiesz jak.. Oj ale o tym później. Teraz czekam na dalsze części i zdanie relacji z wakacji także pisz do mnie na fb albo esemesiaki. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio, brakowało Ci tych bzdur? To się chyba cieszę. ;) Ehhh... Chyba mnie rozgryzłaś co do CR7. :/ Ale spokojnie - przygotowałam prawdziwą burzę (już wkrótce). Relacja będzie, tylko najpierw muszę się na nowo zadomowić w domu i Polsce, bo jakoś powoli mi to idzie. Na pewno się odezwę. ;**

      Usuń
  3. Będzie ciekawie jak Cris się dowie co wyprawia jego przyszła żona :D rozdział boski :* i dobrze, że już jesteś bo smutno było bez ciebie :* czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń