4.08.2015

14

                Nad ranem obudziło mnie bardzo jaskrawe słońce. No kto to słyszał, żeby zaraz na drugi dzień po imprezie tak dawało po oczach? Ktoś tam na górze chyba najwidoczniej miał z nas niezły ubaw. Przeciągnęłam się ostrożnie, żeby nikogo nie zrzucić z łóżka. Zamrugałam kilka razy i dopiero wtedy dojrzałam stojącego w drzwiach bruneta.
- No widzę, że nieźle się tu zabawiałaś. Beze mnie – podkreślił ostatnie zdanie.
- Mhm. Też się cieszę, że cię widzę, Skarbie. – zachichotałam i próbowałam się podnieść, ale ci ciężcy faceci oparci o mnie wcale mi nie ułatwiali sprawy. Spojrzałam niemal błagalnie na Portugalczyka – Pomożesz mi wstać?
- Nieźle się wczoraj upiłaś. – westchnął i wyswobodził mnie z objęć kumpli, najnormalniej w świecie zwalając ich na podłogę. Momentalnie odezwały się jęki – Cicho. Na drugi raz będziecie pamiętać, że nie zasypia się w jednym łóżku z przyszłą panią Aveiro – mrugnął do mnie okiem.
- Ja tam wcale zasypiać nie muszę. Można by znaleźć ciekawsze zajęcie – zaśmiał się Silva, za co został zdzielony po głowie przez starszego kolegę.

***
                Pojechałam do ośrodka treningowego razem z CR7 – mieli popołudniowy trening. Przywitałam się z chłopcami, a następnie ruszyłam na siłownię. Kiedyś często tu ćwiczyłam, kiedy ci idioci biegali po murawie. Szybko przebrałam się w szatni w szare shorty i seledynowy biustonosz sportowy. Na stopy zarzuciłam moje NIKE, wzięłam butelkę wody i zaczęłam ćwiczyć.

Z mojego telefonu sączyła się muzyka, więc nie było mi smutno, ani nie czułam się samotnie. Po niecałych dwóch godzinach zaczęłam się zbierać, żeby mi przypadkiem moja podwózka – czytaj Ronaldo – nie uciekła. Stanęłam przy oknie i pociągnęłam duży łyk wody mineralnej. Usłyszałam odgłos zamykanych drzwi, więc spojrzałam w tamtą stronę. Okazało się, że odwiedził mnie przystojny Brazylijczyk. Ucieszyłam się, bo od czasu podpisania jego kontraktu z Królewskimi, zaprzyjaźniliśmy się. To był naprawdę cudowny facet.
- Hej. – uśmiechnęłam się do niego – A ty co taki smutny, hmm?
- Hej. Nie jestem smutny, wydaje ci się – kłamał.
- Lucas, daj spokój. Widzę przecież, że coś jest nie tak. – poklepałam go po ramieniu – Możesz mi powiedzieć. Podobno dobrze słucham – mrugnęłam do niego.
- No bo wiesz… - zaczął niepewnie – Ja się tu niedawno przeprowadziłem i po prostu jeszcze czuję się samotny. Chłopaki niby traktują mnie dobrze, ale to nie to samo. Każdy facet potrzebuje czasem dziewczyny… - westchnął.
- Oj, biedaku. – przytuliłam go – Bądź cierpliwy. Jeszcze znajdziesz swoją księżniczkę. Jestem tego pewna. Kto wie? Może już jutro?
- Miłość. – prychnął – Nie łatwo jest znaleźć kobietę, która nie leci tylko na twoje pieniądze i sławę. – popatrzył na mnie – Ty chyba jesteś wyjątkiem.
- Uwierz mi, że nie.
- Ale jesteś mądra, śliczna. – wyliczał – Wiesz, co to jest spalony. Jesteś wszystkim, czego mógłby chcieć mężczyzna – objął mnie w tali.
- Lucas…
- Wiem, przepraszam, ale ja tak bardzo potrzebuję bliskości. Żeby ktoś mnie przytulił, pocałował. – odsunął się – Nie powinienem był.
- Nic się nie stało. Nie obraziłam się. Wiem, że jestem spocona, ale chodź tu – przyciągnęłam go do siebie i mocno się w niego wtuliłam.
- Dziękuję. Jesteś cudowna. – cmoknął mnie w czoło – No to już mnie ktoś przytulił. Teraz jeszcze muszę znaleźć kogoś, kto mnie pocałuje – jego śliczne brązowe oczy śmiały się.
- Tylko pocałunek. – pogroziłam palcem i wpiłam się w jego usta. Całował całkiem nieźle. Oderwałam się od niego i szeroko uśmiechnęłam – Dobra, a teraz wypad, bo muszę się przebrać – pokierowałam go w stronę drzwi.
- Jesteś pewna, że sobie poradzisz? Może mógłbym jakoś pomóc? – poruszał zabawnie brwiami, a ja wybuchłam śmiechem.
- Silva, wynocha, już! Albo poznasz gniew Zinedine’a Zidane’a – zagroziłam, a piłkarz potulnie udał się do swojej szatni.
                Szybko wzięłam prysznic, poprawiłam włosy, założyłam kaszmirową tunikę od THE ELDER STATESMAN, podmalowałam się delikatnie i zabrawszy moją torbę treningową, udałam się pod szatnię Los Blancos.

Oparłam się o ścianę i czekałam, aż CR7 wyjdzie. Wolałam nie wchodzić do środka i ryzykować, że dostanę czyimiś majtkami… Po 10 minutach Karim, Iker, Sergio i Cris opuścili swą pieczarę. Przywitałam się z nimi, ale Portugalczyk totalnie mnie olał i nie zwracając na mnie uwagi ruszył w kierunku parkingu. Nie miałam pojęcia, co go ugryzło.
- Cristiano! – krzyknęłam za nim, ale się nie odezwał – Aveiro, do cholery! Odwieziesz mnie, czy mam sobie szukać transportu?! – wydarłam się, a on jedynie gestem ręki pokazał, żebym za nim poszła.
                Atmosfera w samochodzie była wręcz nie do zniesienia. Nie odezwał się do mnie ani słowem. Nie wiedziałam, o co chodziło. Coś się stało? Kiedy zaparkował przed moim apartamentem już miałam wysiąść, ale coś mi się przypomniało.
- Wejdziesz?
- Nie, dziękuję. Spieszę się – odburknął.
- Nie zajmę ci dużo czasu. Chciałabym po prostu, żebyś przekazał coś Juniorowi – wytłumaczyłam.
- Mój syn nie potrzebuje od ciebie prezentów – patrzył przez okno, a ja niepewnie dotknęłam jego kolana. Drgnął, ale się nie ruszył, więc zabrałam dłoń.
- Słuchaj, ja się ciebie nie pytam o pozwolenie. Mam dla niego mały prezent i nie uważam, że to coś niestosownego. Ale skoro nie chcesz tego wziąć to trudno. Wyślę mu paczkę pocztą. Już z Londynu – otworzyłam drzwi i już po chwili kroczyłam chodnikiem ku klatce schodowej.
- Czekaj – powiedział i ruszył za mną.
                Po jakże męczącej podróży na ostatnie piętro w końcu znaleźliśmy się w moim mieszkanku. Rzuciłam torebkę na kanapę i pobiegłam do garderoby, gdzie miałam zapakowaną marynareczkę. Wróciłam do salonu i stanęłam naprzeciwko piłkarza. Jego zachowanie nie dawało mi spokoju. Położyłam pakunek na stoliczek i popatrzyłam prosto w pełne bólu oczy mężczyzny.
- Cristiano, powiesz mi w końcu, co się stało?
- Co się stało? Nie udawaj. Widziałem, jak się całowałaś z Silvą – jego nazwisko wymówił z pogardą.
- I co z tego? – zbiłam go z tropu tym pytaniem.
- Jak to co z tego?
- O ile się nie mylę, to jestem wolną kobietą i mogę się całować i robić inne rzeczy kiedy tylko chcę i z kim chcę.
- No tak. – zaśmiał się, ale nieprzyjaźnie – Jesteś wolną kobietą. – zbliżył się do mnie i chwycił moją twarz w dłonie – Wolną kobietą, która bawi się uczuciami innych. Wiesz, że to nie ładnie się tak kimś bawić? Zwłaszcza kimś, komu na tobie zależy? – wysyczał, a moje oczy momentalnie zaszły łzami – Nie powinienem był dopuścić do tego, żeby mój syn mówił do ciebie „ciociu” – nie wiedziałam, co powiedzieć. Zatkało mnie. Poczułam, jak po moim policzku spływa jedna ogromna łza. Zaraz za nią poleciały inne. Portugalczyk patrzył na mnie uważnie, a ja widziałam jego zbolały wyraz twarzy, kiedy zauważył, że płaczę. Odsunęłam się od niego, podniosłam paczuszkę i wcisnęłam mu ją w dłonie.

- W taki razie nie mów mu, od kogo jest ten prezent. – wyszeptałam – Jutro rano wyjeżdżam, więc możesz być pewny, że nieprędko mnie zobaczysz – otarłam słoną ciecz wierzchem dłoni i wyprosiłam go z apartamentu. Opadłam na kanapę i się rozryczałam. Dlaczego on mi coś takiego powiedział? Przecież ja się nie bawiłam niczyimi uczuciami. A ten pocałunek z Lucasem? Przecież to nic takiego. W końcu byłam singielką, więc mogłam robić, co mi się podobało. A on się tak wściekł. Nie miałam pojęcia czemu. Zresztą teraz to już nieważne. Podniosłam się, sprawdziłam, czy miałam bilet na jutrzejszy lot, przeczytałam jeszcze dokładnie datę – 21.01.2015 godz. 12:15 - umyłam się i zasnęłam.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

6 komentarzy:

  1. Cristiano zachował się jak burak ale rozumiem go. Jest zazdrosny.. Co ta miłość robi z człowiekiem XD
    Cudny rozdzial, czekam na więcej. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihihi ^^ Wreszcie porządnie namieszałaś, no i dobrze xd Kolorowo być ciągle nie może :D
    Rozdział bardzooo mi się podoba ;* /Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj oj oj :/ zaczynasz im już mieszać widzę :P haha

    OdpowiedzUsuń
  4. No no. Cris się wsciekl, ale mu się nie dziwię :D rozdział boski :* czekam na dalszy rozwój wydarzeń :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Ronaldo widać że chciałby czegoś więcej :) Mam nadzieję że z czasem ich stosunki się jakoś ułożą :)

    OdpowiedzUsuń