30.08.2015

20

czerwiec
                Dzień był gorący. Siedziałam ubrana w zestaw od SPLENDID

z zaplecionymi dookoła głowy warkoczami na ławce rezerwowych i machałam nogami czekając na początek treningu Blaugrany. Zdziwiłam się nieco, że miał się on odbyć na Camp Nou, a nie w Ciutat Esportiva, ale co za różnica. Po chwili usłyszałam szybkie kroki. Na murawie pojawili się piłkarze. Ale ku mojemu zdziwieniu byli ubrani normalnie – brak dresów. Jeszcze coś mi nie pasowało, a mianowicie coś mi ich trochę było tu za dużo. Podniosłam się i ruszyłam w ich stronę. Kiedy stanęłam przed rzędem graczy Barcelony, nagle zza ich pleców wyskoczyło kilku mężczyzn. I nie tylko. Wszyscy zgromadzeni zaczęli śpiewać „Happy Birthday”, a na boisko wkroczył Luis Enrique pchający wózek z przeogromnym tortem. Przyjrzałam się najpierw zebranym na obiekcie ludziom. Oprócz całej FC Barcelony byli tu także: Casillas  z Sarą i Martinem, Sergio z Pilar i małym, Benzema, Marcelo, Lucas, Khedira, Pepe, Carvajal, James, Jesé, Isco, Rita, David, Victoria, Brooklyn, Romeo, Cruz, Harper, Antonella, Shakira, Rafaella, Gil, Jota, Zinedine oraz Irina z Dwaynem, a nawet Calvin, którego spotkałam podczas ostatniego wypadu do Anglii i z którym odświeżyłam kontakty. Trener kazał mi pomyśleć życzenie i zdmuchnąć świeczki. Po tej czynności mogłam dokładnie zlustrować wypiek. Był ogromnych rozmiarów, co oczywiście nie ulegało dyskusji. Jednak nie to przykuło moją uwagę. Tort składał się z trzech pięter. Każda z nich poświęcona była innemu miejscu. Najmniejszy kawałek był w kolorach flagi Anglii, średni – Hiszpanii, a największy pokryty był lukrem w kolorach senyery ze sporym herbem FCB. Przyjaciele zaczęli do mnie podchodzić i składać życzenia, a ja się wzruszyłam, że byli w stanie porzucić swoje sprawy i przyjechać tu do mnie, żeby świętować fakt, że się starzałam. Dla mnie sama ich obecność była najlepszym prezentem, jaki mogłam sobie wymarzyć. Ale oni oczywiście musieli mnie zasypać pakunkami. To wszystko musiało bardzo dużo kosztować, ale oni nie przyjmowali do wiadomości moich odmów. Koniec końców musiałam im ulec i wszystko przyjąć. Ostatni podeszli do mnie piłkarze Królewskich. Kapitan drużyny dzierżył w ręku jakąś kopertę. Uśmiechnęli się do mnie tajemniczo i poprosili, żebym zobaczyła, co było w środku. Lekko zdziwiona i zdenerwowana – no bo co oni mogli wymyślić? Z wariatami nigdy nic nie wiadomo – otworzyłam biały „list”. Patrzyłam na nich uważnie i powoli wyciągnęłam na wierzch zawartość. Ostrożnie przeniosłam wzrok na jakiś niewielki przedmiot w moich dłoniach. Nie wierzyłam własnym oczom!
- Co?! – wydarłam się – Wy to… Jestem socio? – spojrzałam na nich jak idiotka.
- Tak jest, panienko – zaśmiał się Sergio.
- Zadowolona? – zapytał Marcelo.
- No pewnie, że tak! Dziękuję! – rzuciłam się na ich szyje.
- Dowiedzieliśmy się, że nie miałaś miana członka klubu, więc pomyśleliśmy, że to dobry pomysł – wyszczerzył się Karim.
- A w zasadzie to był to pomysł Cristiano. To on nam to podsunął – przyznał Iker.
- Kiedyś mu mówiłam, że chciałabym zasłużyć sobie na takie miano. – zachichotałam – Nie wiedziałam, że pamięta…
- No to masz teraz komplet do naszych karnetów na cały przyszły sezon – dorzucił swoje pięć groszy Jordi Alba.
- I do stroju od nas – uśmiechnął się Romeo.
- Dziękuję wam wszystkim. Jesteście kochani. Nie wiem, co ja bym bez was zrobiła. Jesteście dla mnie wszyscy jak rodzina. – pociągnęłam delikatnie nosem – Dobra, a teraz jeść mi tego torta, bo się zaraz rozkleję – zaśmiałam się i zaprosiłam gości do konsumpcji.
                A więc Ronaldo o tym pamiętał? W ogóle jeszcze o mnie pamiętał? Nie odzywał się, ale nie zapomniał, że istniał w jego życiu ktoś taki jak Catalina Bekham Martinez. Szczupła, średniego wzrostu blondynka z tatuażami, która bawiła się uczuciami innych… A on? Ciekawe, co u niego słychać. Pamiętał o mnie, ale nie wysilił się nawet na głupiego smsa z życzeniami. Cóż, musiałam się pogodzić z tym, że beze mnie jego egzystencja była lepsza. Był beze mnie szczęśliwszy. Byłam mu do niczego niepotrzebna. Zbędny element, którego trzeba się było pozbyć. A ja musiałam się do tej sytuacji przyzwyczaić…



4 komentarze:

  1. Cudowny rozdział <3
    Czekam na kolejny ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. Uoooo nadrobilam! I czekam nakolejnyy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDO jednym słowem! Na dłuższy komentarz pozwolę sobie później. ;*

    OdpowiedzUsuń