czerwiec
Dzień był gorący. Siedziałam ubrana w zestaw od
SPLENDID
z zaplecionymi dookoła głowy
warkoczami na ławce rezerwowych i machałam nogami czekając na początek treningu
Blaugrany. Zdziwiłam się nieco, że miał się on odbyć na Camp Nou, a nie w Ciutat
Esportiva, ale co za różnica. Po chwili usłyszałam szybkie kroki. Na murawie
pojawili się piłkarze. Ale ku mojemu zdziwieniu byli ubrani normalnie – brak
dresów. Jeszcze coś mi nie pasowało, a mianowicie coś mi ich trochę było tu za
dużo. Podniosłam się i ruszyłam w ich stronę. Kiedy stanęłam przed rzędem
graczy Barcelony, nagle zza ich pleców wyskoczyło kilku mężczyzn. I nie tylko.
Wszyscy zgromadzeni zaczęli śpiewać „Happy Birthday”, a na boisko wkroczył Luis
Enrique pchający wózek z przeogromnym tortem. Przyjrzałam się najpierw zebranym
na obiekcie ludziom. Oprócz całej FC Barcelony byli tu także: Casillas z Sarą i Martinem, Sergio z Pilar i małym,
Benzema, Marcelo, Lucas, Khedira, Pepe, Carvajal, James, Jesé, Isco, Rita,
David, Victoria, Brooklyn, Romeo, Cruz, Harper, Antonella, Shakira, Rafaella,
Gil, Jota, Zinedine oraz Irina z Dwaynem, a nawet Calvin, którego spotkałam
podczas ostatniego wypadu do Anglii i z którym odświeżyłam kontakty. Trener
kazał mi pomyśleć życzenie i zdmuchnąć świeczki. Po tej czynności mogłam
dokładnie zlustrować wypiek. Był ogromnych rozmiarów, co oczywiście nie ulegało
dyskusji. Jednak nie to przykuło moją uwagę. Tort składał się z trzech pięter.
Każda z nich poświęcona była innemu miejscu. Najmniejszy kawałek był w kolorach
flagi Anglii, średni – Hiszpanii, a największy pokryty był lukrem w kolorach
senyery ze sporym herbem FCB. Przyjaciele zaczęli do mnie podchodzić i składać
życzenia, a ja się wzruszyłam, że byli w stanie porzucić swoje sprawy i
przyjechać tu do mnie, żeby świętować fakt, że się starzałam. Dla mnie sama ich
obecność była najlepszym prezentem, jaki mogłam sobie wymarzyć. Ale oni
oczywiście musieli mnie zasypać pakunkami. To wszystko musiało bardzo dużo
kosztować, ale oni nie przyjmowali do wiadomości moich odmów. Koniec końców
musiałam im ulec i wszystko przyjąć. Ostatni podeszli do mnie piłkarze
Królewskich. Kapitan drużyny dzierżył w ręku jakąś kopertę. Uśmiechnęli się do
mnie tajemniczo i poprosili, żebym zobaczyła, co było w środku. Lekko zdziwiona
i zdenerwowana – no bo co oni mogli wymyślić? Z wariatami nigdy nic nie wiadomo
– otworzyłam biały „list”. Patrzyłam na nich uważnie i powoli wyciągnęłam na
wierzch zawartość. Ostrożnie przeniosłam wzrok na jakiś niewielki przedmiot w
moich dłoniach. Nie wierzyłam własnym oczom!
- Co?! – wydarłam się – Wy to…
Jestem socio? – spojrzałam na nich jak idiotka.
- Tak jest, panienko – zaśmiał
się Sergio.
- Zadowolona? – zapytał Marcelo.
- No pewnie, że tak! Dziękuję!
– rzuciłam się na ich szyje.
- Dowiedzieliśmy się, że nie
miałaś miana członka klubu, więc pomyśleliśmy, że to dobry pomysł – wyszczerzył
się Karim.
- A w zasadzie to był to pomysł
Cristiano. To on nam to podsunął – przyznał Iker.
- Kiedyś mu mówiłam, że
chciałabym zasłużyć sobie na takie miano. – zachichotałam – Nie wiedziałam, że
pamięta…
- No to masz teraz komplet do
naszych karnetów na cały przyszły sezon – dorzucił swoje pięć groszy Jordi
Alba.
- I do stroju od nas –
uśmiechnął się Romeo.
- Dziękuję wam wszystkim.
Jesteście kochani. Nie wiem, co ja bym bez was zrobiła. Jesteście dla mnie
wszyscy jak rodzina. – pociągnęłam delikatnie nosem – Dobra, a teraz jeść mi
tego torta, bo się zaraz rozkleję – zaśmiałam się i zaprosiłam gości do
konsumpcji.
A więc Ronaldo o tym pamiętał? W ogóle jeszcze o mnie
pamiętał? Nie odzywał się, ale nie zapomniał, że istniał w jego życiu ktoś taki
jak Catalina Bekham Martinez. Szczupła, średniego wzrostu blondynka z tatuażami,
która bawiła się uczuciami innych… A on? Ciekawe, co u niego słychać. Pamiętał
o mnie, ale nie wysilił się nawet na głupiego smsa z życzeniami. Cóż, musiałam
się pogodzić z tym, że beze mnie jego egzystencja była lepsza. Był beze mnie
szczęśliwszy. Byłam mu do niczego niepotrzebna. Zbędny element, którego trzeba
się było pozbyć. A ja musiałam się do tej sytuacji przyzwyczaić…
Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*/Zuza
Boski <3
OdpowiedzUsuńUoooo nadrobilam! I czekam nakolejnyy <3
OdpowiedzUsuńCUDO jednym słowem! Na dłuższy komentarz pozwolę sobie później. ;*
OdpowiedzUsuń