3.09.2015

21

                Wykończona po ponad dwunastogodzinnym locie opadłam na wygodną, czerwoną, skórzaną sofę w studio nagraniowym mojej przyjaciółki. Szybko się przywitałyśmy i kazałam jej wracać do pracy, a sama głośno westchnęłam i całkowicie rozłożyłam się na moim legowisku. Przymknęłam oczy, oparłam wierzch dłoni o czoło i próbowałam się zrelaksować. Wtem usłyszałam otwierające się drzwi i znajomy głos, na którego dźwięk aż się podniosłam do pozycji siedzącej. Zamrugałam kilka razy i wprost nie mogłam uwierzyć!
- Calvin? Co ty tu robisz? – zapytałam ściskając blondyna.
- Hej, maleńka. – cmoknął mnie w policzek – Pracujemy nad nowym utworem z Ritą. Pogodziliśmy się, zakopaliśmy topór wojenny i znowu ze sobą współpracujemy. – mrugnął do mnie i uważnie mi się przyjrzał – No, ale widzę, że panienka coś za bardzo opalona jak na Wielką Brytanię. – zaśmiał się, po czym zajął miejsce obok mnie na kanapie i ochoczo podzielił się kawą – Gdzie to się było, co?
- A, tu i ówdzie. – zaśmiałam się – Byłam na krótkich, bo zaledwie tygodniowych wakacjach z Iriną.
- To gdzie was tym razem wywiało?
- Na Karaiby. A dokładniej na Curaçao. Wiesz, pogoda i widoki gwarantowane, a dla nas to było najważniejsze.
- No tak. Wy uwielbiacie leniuchować i prażyć się na słońcu – zaniósł się śmiechem.
- Ej, - uderzyłam go delikatnie piąstką – moczyć się w morzu też lubimy – pokazałam mu język.
- A na zakupach jakichś byłyście?
- Pytanie retoryczne.
- No, fakt, w odniesieniu do ciebie zawsze. Ty, ale Karaiby są daleko. Ile leciałaś?
- Ponad dwanaście godzin – jęknęłam.
- Ja pierdole… - przejechał dłonią po włosach – To kiedy wróciłaś?
- A która jest godzina?
- Czternasta – odpowiedział, spoglądając na zegarek.
- To jakieś trzy godziny temu wylądowałam – wyszczerzyłam się.
- Wow, to szybka jesteś. I już tutaj przyjechałaś?
- Nom, przecież ta wariatka by mi nie przepuściła.
- Co racja, to racja. – przytaknął – Lot miałaś bezpośredni czy z przesiadką?
- Z przesiadką w Miami, gdzie zostawiłam Shayk. Stamtąd już sama przyleciałam tutaj. I oto jestem – rozłożyłam ręce.
                Porozmawialiśmy jeszcze trochę o różnych rzeczach. O moich wakacjach, o pięknie krajobrazu na Curaçao, o mojej pracy, o nadciągającym nowym sezonie, o mojej firmie, o jego planach zawodowych. Okazało się, że Harris ma już gotowy prawie cały materiał na nowy krążek. Pozostały mu jedynie drobne przeróbki, jak na przykład te, których mieli dokonać dzisiaj z Orą. Obiecał, że postara się wyrobić z poprawkami przez weekend i jeszcze przed moim powrotem do Katalonii podrzuci mi płytkę.

***

                Kolejny pochmurny dzień w melancholijnej Anglii – państwie flegmatycznych ludzi. Wiem, nie powinnam była tak mówić, ale tak właśnie sądziłam. Ten kraj był mi bliski ze względu na liczne powiązania. Zawsze z chęcią tutaj przylatywałam, ale tydzień pobytu był dla mnie wystarczający. Dłużej nie byłam w stanie wytrzymać. W Londynie miałam rodzinę, przyjaciół, ale nigdy nie czułam się tu jak w domu. Mało tego, mimo moich korzeni ja tak naprawdę nigdy nie czułam się Angielką. Zdecydowanie więcej miałam w sobie z Hiszpanki. Co prawda nie wstydziłam się, ani nie ukrywałam swojego pochodzenia, lecz ta wszechobecna melancholia… To nie było coś dla mnie. Ja byłam temperamentną kobietą o ciętym języku, wielkim poczuciu humoru i latynoskim, otwartym na świat sercu. Pewnie miałam też w sobie coś z Brytyjki, ale ta część występowała w znacznej mniejszości. Byłam prawdziwą Hiszpanką z krwi i kości i taką też się czułam.
                Przeszłam obok niskiej platynowej blondynki z silikonowym biustem i równie sztucznym uśmiechem, która życzyła mi przyjemnego lotu. Popatrzyłam na nią wymownie, po czym zajęłam wygodne miejsce w biznes klasie. Tuż po starcie założyłam na uszy moje nowe turkusowe słuchawki beats by Dr. Dre i włączyłam playlistę, którą otrzymałam wczorajszego wieczora od Calvina. Odwróciłam swój wzrok w kierunku okna i przyglądałam się ponurej Anglii, która stawała się coraz to mniejsza i mniejsza. Totalnie się wyłączyłam i odpłynęłam do krainy muzyki tworzonej przez jednego z moich licznych przyjaciół. Musiałam przyznać, że Szkot był świetny w tym, co robił. Uwielbiałam jego twórczość i byłam jego wielką fanką. Poza tym, blondyn był też świetnym facetem. Dlatego też ubolewałam, kiedy rozstał się z Ritą, ale cóż… Takie było życie, a ja mogłam się jedynie cieszyć, że zdołaliśmy odbudować nasze relacje. I oby tak zostało.


5 komentarzy:

  1. Nareszcie kierunek Hiszpania ^^
    Czekam na kolejny ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. No to teraz czekam na następny, a o tym nie mam co pisać, bo przecież dobrze wiesz, że według mnie wszytko co napiszesz jest genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomomom.. <3 Czekam na kolejny i chce już Ronaldo! Hah, zdążyłam się za nim stęsknić. ;'D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupełnie nie wiem czego się spodziewać :/ ciekawość to zło hahah :D Mam nadzieje że Ronaldo zrobi jakąś słodka akcje i się pogodzą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Informuj!!!!!!!
    Zapraszam na nowy rozdział :) http://jestes-moja-miloscia.blogspot.com/2015/09/rozdzia-11.html

    OdpowiedzUsuń