18.08.2015

18

- Rafaella, a to jest właśnie… - wskazałam dłonią na uśmiechniętego mężczyznę.
- Wiem, nie musisz mi przedstawiać mojego idola. – mówiła jak zahipnotyzowana. Dopiero po chwili wyciągnęła w jego stronę rękę, a kąciki jej ust delikatnie powędrowały w górę – Rafaella Beckran.
- David Beckham.
- Jestem pana wielką fanką! – pisnęła i rzuciła mu się w ramiona.
- Widzisz, a ty się ze mnie śmiałaś, jak poznawałam twojego brata – zarzuciłam jej.
                Od kilku godzin gościłam w Los Angeles. Przyjechałam tutaj na prośbę Iriny i Dwayna. Bowiem chłopak mojej przyjaciółki – tak, mogę ją tak z pewnością nazwać – załatwił wejściówki na hollywoodzką premierę siódmej części „Szybkich i wściekłych”. Nie przyjechałam tu jednak sama. Towarzyszyło mi parę osób. A mianowicie wujek miał coś do załatwienia w mieście, toteż zabrał się z nami. A pisząc „z nami” miałam na myśli mnie, Ritę i Rafaellę, która zabrała ze sobą Gila. Szczerze mówiąc, całkiem fajny z niego chłopak.
                Odstawieni, musieliśmy przejść te katusze i uśmiechać się niczym głupi do sera, pozując przy ściance. Ale co poradzić? Takie uroki bycia celebrytą. Chociaż ja starałam się, jak mogłam, unikać takich sytuacji, to od kilku miesięcy nie byłam już osobą anonimową. Część osób kojarzyło mnie jako rodzinę Posh i Becksa, inni jako przyjaciółkę Shayk albo Ory. Byli też tacy, którzy łączyli mnie jedynie z Cristiano. Nie było to miłe, ale ja się tymi pismakami nie miałam najmniejszego zamiaru przejmować. Czasem widziałam w kioskach gazety z moim zdjęciem na okładce, ale jakoś spływało to po mnie. I chyba tak właśnie powinno być.
                Po wyświetleniu filmu udaliśmy się na taką małą imprezkę. Ubrana w krótką sukienkę z kolorowym, pierzastym dołem projektu Victorii, siedziałam z dziewczynami przy stoliku i sączyłam cosmopolitan. Gadałyśmy o wszystkim – jak zawsze. Jednak w pewnym momencie od tej błogiej czynności postanowił oderwać mnie sam braciszek mojej brazylijskiej kompanki, a mianowicie Gil. Chwycił mnie radośnie za dłoń i pociągnął na parkiet. Wirowaliśmy w rytm muzyki, nie zważając na nic ani na nikogo. Po prostu świetnie się bawiliśmy. Brunet potrafił mnie rozśmieszyć, jak również oczarować. W ogóle był taki… wspaniały? I te jego oczy…

***
- Witamy w Brazylii. Życzymy państwu miłego pobytu w ojczyźnie Pelégo.
                Głos stewardessy obwieścił koniec niesamowicie dłużącego się lotu. Nie byłam przyzwyczajona do tak odległych podróży. Poruszałam się raczej w obrębie Europy Zachodniej. Ale od czasu do czasu jakaś zmiana była mile widziana, nieprawdaż?
Podniosłam się z wygodnego siedziska, chwyciłam torebkę, nasunęłam na oczy okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam ku wyjściu. Na zewnątrz przywitała mnie fala gorąca. Podświadomie się uśmiechnęłam na tę pieszczotę ze strony matki natury. Uwielbiałam taką pogodę. I jeśli właśnie taka miała panować tutaj przez cały tydzień mojego pobytu, to ja byłam jak najbardziej za. Jak to się mówi: „Trzy razy tak!”. Rafa tyle czasu mnie namawiała, aż uległam i zgodziłam się na tygodniowy urlop w gronie znajomych. Towarzyszyli mi: Beckran, Rita, Gil i Jota, a na miejscu dołączył do nas kontuzjowany Lucas Silva. Kiedy usłyszał, że wybierałam się do jego ojczyzny, stwierdził, że rekonwalescencję przejdzie właśnie tutaj.
                Aby nie wzbudzać zbyt wielu emocji, wszyscy zamieszkaliśmy w domu braci Neymara. Junihno też chciał z nami jechać, ale miał obowiązki w Barcelonie – do końca sezonu było coraz bliżej, a bój o zwycięstwo ligi nadal się toczył. Po rozpakowaniu swoich rzeczy, wybraliśmy się do baru przy plaży. Zimne drinki z palemką i cudowne, błogie chwile na słońcu – tego było mi trzeba. Odziana jedynie w skąpe bikini od AGENT PROVOCATEUR, związałam na czubku głowy moje długie włosy w luźnego koczka i ułożyłam się wygodnie na leżaku. Postanowiłam się całkowicie oddać działaniu promieni słonecznych i popracować w ten sposób nad moją opalenizną. Nie dopuszczałam nawet myśli, że po powrocie z Brazylii, moja cera mogłaby nie zmienić odcienia na zdecydowanie ciemniejszy. Jednak panowie skutecznie starali mi się tę czynność uprzykrzyć. Jak nie marudny Jota albo rozrywkowy Gil, to znowu głowę zawracał mi młodziutki piłkarz Realu Madryt. Faceci zachowywali się moim zdaniem bardzo dziecinnie, ale prawdopodobnie chcieli w ten sposób zwrócić na siebie naszą uwagę, w jakiś sposób nam zaimponować.
- A ty się nie boisz, że zrobią ci się zmarszczki, jak się tak będziesz długo opalać? – spytał zaciekawiony pomocnik, wciskając się na mój leżak.
- Sugerujesz mi, że jestem stara? Albo, że tak wyglądam? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, nawet nie otwierając oczu.
- Nie, no coś ty… Ja po prostu… - starał się jakoś zręcznie wybrnąć z sytuacji, ale coś mu nie wychodziło.
- Lucas, Słoneczko, jak ciebie łatwo nabrać. – zachichotałam i obróciłam się w jego stronę – Jak noga?
- Już lepiej, ale do końca sezonu nie wystąpię. No chyba, że Ancelotti wpuści mnie na boisko w ostatnim meczu, ale to i tak z ławki… - posmutniał, ale uśmiech powrócił na jego usta, kiedy tylko cmoknęłam jego policzek – Ramos dzwonił.
- O, co chciał? – zainteresowałam się.
- Pytał, czy dotarliśmy wszyscy w jednym kawałku, jak się bawimy i prosił, żebym na ciebie uważał, bo czasem lubisz pakować się w kłopoty. – zapatrzyłam się w jego wielkie piwne oczy – No wiesz, jak na przykład z…
- Cristiano. – westchnęłam – Ja wiem, że oni się o mnie martwią, ale to jest naprawdę niepotrzebne. Świetnie sobie radzę. A ta sytuacja z Ronaldo… - uśmiechnęłam się delikatnie – Było minęło. Nie każda znajomość musi być piękna i trwać wiecznie. Posprzeczaliśmy się i już. Najwidoczniej tak miało być. Nie mogę mieć do niego o nic pretensji. Powiedział, co uważał za słuszne i już. Ta przyjaźń od początku była skazana na niepowodzenie. Zbyt wiele nas dzieliło. Ja za wszelką cenę starałam się go zmienić. Chciałam,  żeby wydoroślał, ale cóż… - poklepałam chłopaka delikatnie po umięśnionym udzie.
- Wiesz, głupio mi, bo to poniekąd przeze mnie. Jakbym wtedy nie przyszedł do ciebie na siłownię albo nie pocałował cię…
- Lucas, daj spokój. Ty niczym nie zawiniłeś. Ta sytuacja po prostu przelała szalę goryczy. Od jakiegoś czasu już było nie tak. Nie masz się czym przejmować.
- Od pewnego czasu? – zdziwił się.
- Tak. – przytaknęłam – Drobne sprzeczki pojawiały się u nas dosyć często, ale w Zurychu pokłóciliśmy się troszkę mocniej. Niby się pogodziliśmy, ale… Eh, potem miał pretensje o to, że utrzymywałam bliskie kontakty z Iriną. W ogóle zrobił się jakiś dziwny. Nasz pocałunek był jedynie pretekstem do zakończenia tej znajomości. Bywa – wzruszyłam ramionami w geście obojętności.
                Po chwili dołączył do nas Gil, który ułożył się po mojej lewej stronie. Szczerze powiedziawszy, dziwiłam się, że leżak utrzymał całą naszą trójkę. Może i jestem szczupła, tak samo jak dwaj Brazylijczycy, lecz to były w końcu trzy dorosłe osoby!

- Dobra, gołąbeczki, to ja wam nie przeszkadzam – zaśmiał się piłkarz i przeniósł się koło Rafaelli. W odpowiedzi pokazałam mu język, a mój towarzysz położył swoją dłoń na mojej talii. Wtuliłam się w niego i zaczęliśmy gadać jak najęci. Byliśmy w tym naprawdę świetni. Moglibyśmy mówić całe dnie. Dosłownie. Nie istniało u nas coś takiego, jak brak tematów do rozmów. Na dodatek czuliśmy się w swoim towarzystwie wprost wyśmienicie. Oboje lubiliśmy flirt, ale nie wydawało mi się, żeby coś z tego wyszło. A pisząc coś, miałam na myśli poważny związek. A przypadkowych romansów to ja miałam dość. To nie miało prawa kończyć się dobrze. Cóż, człowiek musi się uczyć na własnych błędach.


***
Także ten, no... To ten z rodzaju przejściowych.
Obiecuję, że się poprawię (mam taką nadzieję). ;-)
W kolejnym będzie trochę bajkopisarstwa,
ale to po to, by cały czas trzymać Was w napięciu.
Oficjalnie ogłaszam, iż opowiadanie to
zakończy się na 25 rozdziałach i epilogu.
Besos!

8 komentarzy:

  1. Cudny! <3
    Czekam na kolejny, oby jak najszybciej ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :-* Nie wiem, kiedy pojawi się nowy :-/

      Usuń
  2. Boski :* czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja Cię.. Zaczynam się powoli gubić w tych przelotnych wiadomościach głównej bohaterki. XD ale fajnie, że pojawiła się postać Gila i ogółem Rafy. XD
    Nie ukrywam, że czekam na CR7 i na wielkie pogodzenie się. ;D
    Buzia. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wiadomości mają pchnąć akcję do przodu. ;-) Co do CR7... Już niedługo będziecie mogły dowiedzieć się więcej na temat jego uczuć. Przecież nikt nie powiedział, że on coś poważniejszego czuje do Cataliny :-*

      Usuń
  4. http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/ może wpadniesz? :) Biorę sie za nadrabianie tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć, zostałaś nominowana do LBA!
    Więcej dowiesz się na moim blogu:
    http://alex-journey-to-love.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń