13.08.2015

17

                Nie byłabym sobą, gdybym po meczu nie poszła do szatni. Tak więc najpierw udałam się do miejscówki gospodarzy. Weszłam niepewnie do środka, obawiając się skarpetkowego bombardowania. Przekraczając próg tego pomieszczenia tak naprawdę nigdy nie można było być pewnym, czego się spodziewać. Nieźli byli z nich żartownisie. I wariaci. Ale i tak ich kochałam. Pogratulowałam im wygranego i nader spokojnego, biorąc pod uwagę wcześniejsze spotkania, meczu, zamieniłam kilka zdań i powiedziałam, że nie idę z nimi na imprezę, bo mam gości – kilku Królewskich postanowiło, że wpadną do mnie na piwo i przenocują. Ja nie miałam najwyraźniej nic w tej sprawie do gadania. Na dodatek będę musiała ich jakoś pocieszyć po przegranej, bo zapewne po powrocie do mojego rodzinnego miasta, posypie się na nich lawina krytyki. Zwłaszcza na Ikiego. Kiedy tylko usłyszeli to Piqué i Alba, zaczęli się wydzierać, że w takim razie oni też do mnie przyjdą. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jakiekolwiek negocjacje z tymi dwoma z góry były skazane na niepowodzenie, więc postanowiłam sobie odpuścić tę przyjemność. Kazałam im czekać za kwadrans pod szatnią gości, dokąd miałam zamiar teraz pójść. Uprzednio jednak podzieliłam się z całym światem zdjęciem, które zrobiłam w przerwie meczu.

„Patrzcie no, jak wysoko się wdrapałam. :D Czas na drugą połowę meczu i przypieczętowanie słodkiego zwycięstwa Dumy Katalonii nad Królewskimi. Vamos! <3 #FCB”
                Poprawiłam delikatnie trykot Dumy Katalonii, pogłaskałam herb i uchyliłam drzwi. Na mój widok Casillas od razu się poderwał i wziął mnie w ramiona. Przywitałam się czule z Ramosem, Karimem i Lucasem, po czym usiadłam na ławeczce i czekałam, aż chłopcy się wyszykują do wyjścia. Nie obeszło się oczywiście bez rozmów na temat meczu. Pogratulowałam Benzemie tego idealnego, wręcz wymierzonego podania piętą do Cristiano. Musiałam się też osobiście upewnić, czy Sergio na pewno się nic nie stało i czy jego szczęka była cała i zdrowa.
- Dobra, to może w końcu się dowiem, kto u mnie nocuje? – uniosłam idealnie wyregulowaną brew i spojrzałam na bramkarza.
- No ja i Sergio na pewno. – podrapał się po głowie – Karim? Idziesz z nami do księżniczki?
- No pewnie. A Ancelotti się nie wkurzy?
- A gdzieś go mam. Niech się wkurza. Ja mam zamiar spędzić trochę czasu z moją przyjaciółką – objął mnie ramieniem Ramos.
- Dobra, ktoś jeszcze? – pytał kapitan Los Blancos, kiedy z łazienki wyszedł CR7 – Cristiano, idziesz z nami?
- A dokąd? – rzucił bez entuzjazmu.
- Na piwko i nocowanie u Cat.
- To nie skorzystam. Nie mam zamiaru być niczyją zabawką – odparł sucho.
                Stałam i tępo patrzyłam na przebierającego się Portugalczyka. Nigdy nie był wobec mnie taki niemiły. Zastanawiałam się, czym ja sobie zasłużyłam na takie traktowanie. Jednak nic mi nie przychodziło do głowy. Zdenerwował mnie swoimi słowami, więc kiedy koło mnie przechodził, zaczepiłam go.
- Mógłbyś sobie dać już spokój, wiesz? – spojrzałam na niego złowrogo.
- Ale z czym? – odwrócił się w moją stronę i udawał niewiniątko.
- Nie musisz mi na każdym kroku powtarzać, że bawię się ludzkimi uczuciami. Raz powiedziałeś, co o mnie sądzisz i to powinno ci wystarczyć – wyrzucałam z siebie frustrację i gniew, które dusiłam w sobie przez ten cały czas.
- Nic na to nie poradzę. Taka jest prawda – zaśmiał się.
- Pieprz się.
- Nie mam z kim – zrzucił z ramienia torbę i zaczął się do mnie zbliżać, a moje serce przyspieszyło.
- A co? Zabrakło ci kasy na panienki? Czy może zamknęli twój ulubiony burdel? – drwiłam.
- Ty mówisz to o mnie? – zdziwił się – To nie ja do cholery całuję się z pierwszym lepszym! – wydarł się na mnie, żywo przy tym gestykulując.
- Ronaldo, weź się uspokój – powiedział Sergio.
- Nie wpierdalaj się – odgryzł się Aveiro i podszedł do mnie jeszcze bliżej.
- No to skoro macie zamiar się kłócić, to może my wyjdziemy? – rzucił nieśmiało Pepe.
- Siedź na dupie, Pepe. No, ale jeśli koledzy panienki Beckham nie chcą tego słuchać, to droga wolna. – uśmiechnął się, widząc, że żaden z piłkarzy nawet nie drgnął – Ale poczekaj, może to my tu przeszkadzamy, co? Może przyszłaś się tutaj z kimś przelizać, a ja ci tę czynność uniemożliwiam, hmm?
- Co tobie odwala z tym pocałunkiem?! – nie wytrzymałam – Od tamtego czasu dziwnie się zachowujesz. Jakbym jakąś zbrodnię popełniła czy coś!
- Całowałaś się z Lucasem! – przeliterował – Może mu jeszcze do łóżka wskoczyłaś, co?
- Nie, dosyć tego – skoczył do niego z pięściami Ramos, ale zdążyłam go w porę zatrzymać. Z zewnątrz doszły mnie śmiechy. To już tyle czasu minęło?
- Sergio, spokojnie. Idźcie na korytarz, bo wydaje mi się, że chłopcy już przyszli. – popatrzył na mnie jak na idiotkę – Jordi i Geri idą z nami.
- Dasz sobie radę? – dotknął mojego ramienia Casillas.
- Tak, Iker. – westchnęłam, patrząc, jak większość chłopaków wychodzi. Zostało nas tylko kilkoro. Benzema jednak nie odpuścił i usiadł na ławce, żeby mieć wszystko pod kontrolą – Ronaldo, przestań się tak zachowywać!
- Sama mnie do tego prowokujesz.
- Ja cię prowokuję?! Człowieku, ja robię wszystko, żeby ułatwić ci życie! Nie przychodzę na wasze treningi i mecze. Dzisiaj zrobiłam wyjątek, bo graliście u nas. Prawie nie utrzymuję kontaktu z Los Blancos. Staram się trzymać od ciebie jak najdalej. Nie dzwonię, nie piszę, nie odbieram telefonów od twojej mamy, bo pewnie chciałaby, żebym porozmawiała z Juniorem. Ale ja uszanowałam twoją decyzję i skoro nie życzysz sobie, żeby twój syn miał taką ciocię to proszę bardzo!
- Dobrze wiesz, że to nie tak – szedł w zaparte.
- Wiesz co? – popatrzyłam mu prosto w oczy – Nie rozumiem jednego. Kiedy powiedziałam ci, że chcę się przeprowadzić do Barcelony, starałeś się mnie za wszelką cenę odciągnąć od tego pomysłu. – poczułam, że pod powiekami zbiera mi się słona substancja – Prosiłeś, żebym zaczęła wszystko od nowa w stolicy. Żebym przynajmniej spróbowała. Nie chciałeś mnie nawet puścić na miesiąc do Londynu. Ale jak już trochę miękłam po tych twoich wszystkich czułych słówkach, to ty musiałeś coś spierdolić. – prychnęłam – Brawo! Szczerze ci gratuluję, bo jeśli chciałeś mnie wykurzyć z Madrytu na dobre, to właśnie ci się to udało – przegrałam z samą sobą i samotna łza spłynęła po moim policzku. Odwróciłam się na pięcie i pognałam w stronę wyjścia.

Cristiano
                Stałem tam jak ten przysłowiowy słup soli i powoli przyswajałem jej słowa. To prawda, za wszelką cenę starałem się ją przy sobie zatrzymać, ale wszystko spieprzyłem. Siadłem na ławce koło Francuza i schowałem twarz w dłonie. Dlaczego życie musiało być takie niesprawiedliwe? Dlaczego nie mogłem być szczęśliwy, tylko zawsze wszystko niszczyłem? To chyba nie było normalne. Poczułem, jak Benzema klepał mnie pocieszająco po plecach. W jednym momencie się ocknąłem i wiedziałem, że musiałem go o to zapytać. Przyjaźnił się z Cataliną, więc musiał coś wiedzieć.
- Karim, co to znaczy, że wykurzyłem ją na dobre z Madrytu? – mówiłem zduszonym głosem.
- To znaczy, że już tam nie wróci, bo nie ma do czego.
- Jak to? – dziwiłem się.
- Już ci mówiła, że nie przychodzi na treningi, bo chce ci zejść z oczu. Tak samo oddaliła się od nas. Rzadko kiedy się kontaktujemy, dlatego chcemy teraz z nią trochę pobyć. Taka okazja może się nieprędko powtórzyć. – przejechał dłonią po głowie – Mieszkanie też już sprzedała. Bodajże wczoraj, ale to Zizou załatwiał wszystkie formalności, bo się zaparła i powiedziała, że nie przyjedzie, bo nie cierpi tego miasta. Że kojarzy jej się ze wszystkim, co najgorsze. – westchnął i na mnie popatrzył – Dom po rodzicach też sprzedała.
- Co?! – zerwałem się na nogi – Nie, tak nie może być!
                Niewiele myśląc wybiegłem z pomieszczenia, ale to co tam zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Catalinka pociągała nosem, a wokół niej stali: Casillas, Ramos, Messi, Alba, Piqué, Mascherano, Xavi, Iniesta, Busquets i Alves. Przytulali ją i gładzili po jej cudownych plecach. Kiedy mnie zauważyli, na korytarz wpadł też Rafinha. Podbiegł do nich i zamarł.
- Cat, co się stało? – przejął się, a kiedy mnie zauważył, momentalnie zacisnął dłonie w pięści i się do mnie rzucił – Coś ty jej, kurwa, zrobił?!
- Nic! – odepchnąłem go – Cat, Skarbie, porozmawiaj ze mną – jęknąłem, widząc jej załzawione oczy.
- Nie mamy o czym! I nie jestem twoim skarbem.
- Catalina, do cholery, nie możesz tak uciekać z Madrytu! Nie możesz sprzedać domu rodziców! Przecież ty się tam wychowałaś! Cat, błagam…
- Już za późno. Nie wrócę do stolicy. Tu jest mój dom i przyjaciele. Iker, Sergio, Karim i Zinedine zawsze będą mogli mnie odwiedzić. Nikogo więcej tam nie mam.
- Ska… - nie dokończyłem, bo blondynka się ode mnie odwróciła i uśmiechnęła delikatnie do pozostałych piłkarzy.
- Chodźcie, bo jeszcze nam się piwo zagrzeje – zachichotała.
- Jesteś pewna, że chcesz mieć nas dzisiaj na głowie? – troszczył się Alcântara, a kiedy potwierdziła, objął ją mocno i pocałował w skroń. Coś w środku mnie zagotowało się i miałem wielką ochotę przywalić Brazylijczykowi. Jak on tak mógł obejmować moją Cat?
- Poczekaj! – krzyknąłem i chciałem za nimi pójść, ale Pepe mnie zatrzymał.
- Odpuść, Ronaldo. Już wystarczająco narobiłeś – pokręcił głową i poszedł w kierunku parkingu. A mi nie dawało spokoju zachowanie Rafaela. Był w stosunku do mojej małej Catalinki taki czuły… Ale nie, to nie było możliwe… Ona by mi tego nie zrobiła… Przecież ona nie mogła się związać z Alcântarą!


Catalina 
                Wpuściłam do domu gości, którzy od razu uwalili się na kanapie, fotelach, albo przynieśli sobie poduszki z pokoi gościnnych i położyli się na podłodze. Poszłam się przebrać. Założyłam różowy dres w gwiazdki od CHINTI AND PARKER,

związałam włosy w wysoką kitkę i wróciłam do salonu. Wyciągnęłam z lodówki piwo i obdarowałam butelkami przyjaciół, którzy cieszyli się, jakby to była manna z nieba. Otworzyłam też swoje i opadłam na siedzisko między Albę i Ramosa. Wtuliłam się w nich i słuchałam głupot, które opowiadali piłkarze. W pewnym momencie Dani ściągnął koszulkę i zaczął gonić po całym mieszkaniu Gerarda, śpiewając przy tym „El perdón” – jego popisowy numer ostatnimi czasy.
- Jakby co ponosicie wszystkie koszty! – zdążyłam jedynie krzyknąć i ponownie oparłam głowę o ramię Sergio. Nogi umieściłam na kolanach Jordiego i szeroko się do niego uśmiechnęłam. Któryś z chłopaków wyciągnął telefon, więc Messi mu go wyrwał i zaczął nam robić zdjęcia. Jedno z nich, na którym była cała banda, powędrowało na mojego Facebooka i Instagrama z dopiskiem: „Mam najlepszych przyjaciół na świecie. Dziękuję, że jesteście. Kocham Was i zawsze będę. <3 Takie tam po El Clásico ;D”. Wydurnialiśmy się na maxa aż koło trzeciej nad ranem zasnęliśmy. Ostatnie co pamiętałam, to Rafinha niosący mnie na wpół śpiącą do mojej sypialni.



***
Ta daaaaam! ;*
Piszcie, piszcie ;)

6 komentarzy:

  1. Łoł :* ale się narobiło :* czekam szybko na next kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę się pogmatwało , ale może się poukłada :)
    Szkoda mi Crisa lecz po akcji w szatni to trochę zasłużył ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Huhuhu ;3 Czo tu za romanse z Alcântarą Xd
    Cris wreszcie zrozumiał, co stracił ;)
    Czekam na kolejny :* /Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za rozdział! Ronaldo zrozumiał co stracił i niech ma! A co! Czekam na dalszy ciąg wydarzeń. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rafinha wkracza do akcji no no hahaha :* Zupełnie mi niee szkoda Crisa :D niech ma za swoje huhu

    OdpowiedzUsuń
  6. Titanium Pipe - TITanium Art
    It also uses a metal pipe titanium dioxide as a columbia titanium jacket decoration. This is a pipe made from a steel plate. Titanium is made for titanium apple watch use with titanium drill bits copper to use. Rating: 3 · titan metal ‎3 reviews · ‎$2.99 · ‎In stock

    OdpowiedzUsuń